Nasze zmagania z alergią dziecka zaczęły się, gdy synek miał 3 mce. Zaczęło się od wykwitów na policzkach, zdiagnozowano AZS, ja przeszłam na dietę bezmleczną, maści ze sterydami podawane od czasu do czasu, zmiany skórne pod kolanami, w zgięciach łokci, za uszami. Czułam się całkiem sama, nie miałam dobrego lekarza, który by wyjaśnił, poprowadził… Metodą prób i błędów powolnie rozszerzaliśmy dietę. Jeden jedyny raz podałam mu kaszkę mleczną – od razu wszystko zwrócił, zrobił się calutki czerwony… Po podaniu odrobiny smażonego jajka (bo przecież najwyższa pora) podobna sytuacja z tym, że zaczął lecieć przez ręce i zasypiać – dziś wiem, że cudem nie wpadł w szok anafilaktyczny – wtedy nie wiedziałam więc może i dobrze, wiele nerwów mnie minęło… Kiedyś przez przypadek dotknął rączką rozlanego mleka, a na skórze od razu wyskoczyły bąble jak po pokrzywie. Nigdy więcej mu nie podałam mleka, choć lekarze kazali robić prowokacje. Jak się potem okazało miałam rację.
Pierwsze testy zrobiliśmy w wieku 1,5 roku (bo wcześniej nie ma sensu, dziecko za małe, ale za to można mu przecież zrobić testy niekonwencjonalne, nieinwazyjne wg pediatry – nie zgodziliśmy się). Wyszło bardzo silne uczulenie na mleko, produkty mleczne, białko jaja, orzechy, soję. Skali zabrakło na te produkty… A na wszystko inne też uczulenie, ale w znacznie mniejszym stopniu. Lekarka nie wierzyła, że dziecko dostaje pokrzywki jak tylko dotknie mleka, po testach złapała się za głowę i chciała nas zapakować do szpitala na obserwację (bo to książkowy przykład tak silnej alergii). Nie zgodziłam się. Z łaską wypisywała recepty na Bebilon Pepti, kazała być na diecie eliminacyjnej. I tyle. Adrenaliny nie dostaliśmy…
Ja nauczyłam się gotować bez mleka, śmietany, wyrzuciłam z domu wszystkie kostki rosołowe, których od czasu do czasu używałam, żywność przetworzoną, gotowe sosy itp.. Jako, że mam mamę na wsi to mam dostęp do świeżej, ekologicznej żywności. Zakupiliśmy specjalnie dużą zamrażarkę bo zapasy nam się nie mieściły w dotychczasowej, zaczęłam robić swoje dżemy, sałatki na zimę.. Powoli ogarnialiśmy temat jedzenia, nie stanowiło już to dla nas wyzwania jak na początku. Poza tym zauważyłam, że z niektórych alergii synek wyrasta, np. jabłka – na początku biegunki, bóle brzucha, teraz nic się nie dzieje, maliny – kiedyś wymioty, teraz wcina i jest dobrze.
Nowe problemy zaczęły się gdy miał ok. 2,5 roku. Zauważyłam, ze wypadają mu włosy. Diagnoza – łysienie plackowate. W najostrzejszym stadium choroby miał ok. 8 łysych placków na głowie. Powód – silny stres… Ale jaki??? Z pomocą dermatologa doszliśmy do wniosku, że tym stresem było pojawienie się młodszego brata, a zmiany na głowie zaczęły się jak młodszy miał ok. 7-8 miesięcy, wtedy zaczął być bardziej ruchliwy, trzeba było go mocniej pilnować i zwracać na niego większą uwagę. A osłabiony przez alergię układ immunologiczny starszego zareagował na stres w taki sposób.. Zaczęło się leczenie, włosy powoli zaczęły odrastać. Ale doszły zmiany na paznokciach – grzybica wykluczona, podobno tak jest przy łysieniu plackowatym…
Niedawno zmieniliśmy lekarza alergologa. Pani od razu wypisała nam adrenalinę. Leki
wyciszające alergię, bo zaczęły wychodzić też roztocza.. Powiedziała, wytłumaczyła i widzę, że bardzo dobrze trafiliśmy. Znaleźliśmy przedszkole, w którym pani dietetyk gotuje dla niego oddzielnie – jeśli w jadłospisie jest produkt mleczny, on dostaje zamiennik. Póki co nie było sytuacji, że coś z przedszkola mu zaszkodziło i cieszę się z tego bardzo. Obecnie syn ma 4 lata i 3 mce. Z karmieniem radzimy sobie świetnie, z przedszkolem również, mamy super panią doktor . Jedyne co mnie boli i sprawia mi trudność to w dalszym ciągu zmiany na paznokciach i pękające opuszki palców. Mimo stosowania wielu specyfików paznokcie ma w bardzo złym stanie (szczególnie u stóp). Z resztą dajemy radę.Dwa tygodnie temu dowiedzieliśmy się, że młodsze dziecko ma uczulenia na roztocza. I to w takim stopniu jak starsze na mleko.. Astma, wziewy, sterydy.. Teraz uczę się ogarniać ten temat, ale nauczona poprzednim doświadczeniem od razu poszukałam kompetentnego lekarza. I chyba mi się udało.
no
no
Home
alergia pokarmowa
HISTORIE ALERGIKÓW
wstrząs anafilaktyczny
"Moja alergia" - Historie alergików, cz. V
poniedziałek, grudnia 07, 2015
alergia pokarmowa/
HISTORIE ALERGIKÓW/
wstrząs anafilaktyczny
"Moja alergia" - Historie alergików, cz. V
By
Paula
1 komentarz
Za oknami bardziej wiosna niż zima, a szkoda, bo zima i śnieg to idealne warunki dla większości alergików. W oczekiwaniu na bardziej zimową zimę zapraszam Was do lektury - kolejna konkursowa historia mamy alergika - synek czytelniczki miał bardzo silną alergię na mleko - przebiegającą ze wstrząsem anafilaktycznym. Na szczęście jego mama radzi sobie z chorobą i ograniczeniami dietetycznymi, zobaczcie też, jak ważne jest trafienie na dobrego lekarza alergologa.
Abdelghafour
Lorem Ipsum is simply dummy text of the printing and typesetting industry. Lorem Ipsum has been the industry's standard dummy text ever since the 1500s, when an unknown printer took a galley of type and scrambled it to make a type specimen book.
wstrząs anafilaktyczny
1 komentarz
Zachęcam do zamieszczania w komentarzach swoich doświadczeń na temat poruszanych zagadnień i alergii. Proszę nie umieszczać linków do stron komercyjnych, usuwam także komentarze z "lokowaniem" produktów ;-) Ze względu na częste próby uskuteczniania darmowej reklamy w komentarzach, komentarze są publikowane po sprawdzeniu treści - zwykle w ciągu 1-2 dni.
no
W kwestii wypadania włosów w imieniu mojej siostry chciałbym polecić medycynę estetyczną w Pile. Bardzo miła i doświadczona ekipa Trychologów w Pile. Zajęli się nią błyskawicznie i bez bólu, a o efekty nie musiała się prosić długo. Bardzo polecam!
OdpowiedzUsuń