Dlaczego chcę ograniczyć ilość pszenicy w diecie?
Na wstępie podkreślę - tu nie chodzi o modę - akurat podążanie za modą nie jest w moim stylu, a wiele osób rezygnuje całkowicie z pszenicy lub ogólnie glutenu pod wpływem mody na “gluten free”. Moje powody, dla których chcę ograniczyć ilość pszenicy w diecie są jednak bardziej racjonalne i myślę, że dość istotne:- lepsze samopoczucie - to chyba moja najważniejsza motywacja - gdy jem mało pszenicy po prostu lepiej się czuję, mam więcej energii, łatwiej mi jest rano wstać, nie czuję się wciąż zmęczona i ociężała.
- problemy z cerą - w okresach, gdy ograniczałam pszenicę miałam zdecydowanie mniej problemów z cerą
- urozmaicanie diety - jedzenie dużej ilości pszenicy nie jest zdrowe (podobnie jak innych produktów( - nasza dieta musi być urozmaicona, żeby mogła dostarczać nam wszelkich witamin i minerałów. Jeśli pszenica stanowi podstawę naszej diety, to brakuje wtedy miejsca na inne wartościowe zboża, a często sie zdarza, że sięgamy po produkty z pszenicą nawet 5 razy dziennie! Dodatkowo jedzenie w kółko tego samego może prowadzić do rozwoju alergii na dany składnik diety.
- uzależnienie - mam czasem poczucie, że jestem uzależniona od pszenicy - chrupiące bułki czy słodkie wypieki najlepiej mi smakują, gdy są zrobione ze zwykłej pszenicy, uwielbiam kajzerki, bagietki...i denerwuje mnie, że nie potrafię z nich tak po prostu zrezygnować. To trochę jak nałóg, a nie chcę być uzależniona od czegokolwiek, więc chcę to zmienić.
- alergia - nie mam co prawda alergii na pszenicę, ale mam alergię an pyłki zbóż i traw, a one wszystkie reagują ze sobą krzyżowo. W okresie pylenia staram się ogólnie jeść trochę mnie zbóż, licząc, że okres pylenia przebiegnie wtedy u mnie łagodniej.
- zdrowie - do tego oczywiście dokładam wszelkie zdrowotne korzyści z ograniczania pszenicy w diecie, o których powstały tysiące publikacji i książek, więc nie będę tutaj powtarzać tego co inni napisali ( m.in. wpływ na rozwój cukrzycy, problemów hormonalnych, chorób autoimmunologicznych, otyłości…)
Jak ograniczyć ilość pszenicy w diecie? Mój plan.
Mój plan zakłada bardzo stopniowe ograniczenie ilości pszenicy w diecie. Zakładam, że po kilku miesiącach po pszenicę będę sięgać już dość rzadko, docelowo chciałabym żeby to było nie częściej niż 1-2 razy w tygodniu. Planuję raz na miesiąc publikować kolejne kroki oraz dzielić się z Wami wynikami tej zmiany na lepsze :-)
Plan jest przemyślany dość dobrze, ponieważ tak jak pisałam, próby “rzucenia” pszenicy podejmowałam już wielokrotnie, ale bez sukcesu. Dlatego tym razem już wiem, co nie zadziała oraz dokładnie przeanalizowałam jakie były przyczyny wcześniejszych porażek. Wiem też dzięki temu, co ma szanse działać. Trzymajcie kciuki :)
Czas zatem na pierwszy krok - rezygnacja z pszennych makaronów
Zamierzam przez najbliższe 30 dni nie jeść pszenicznych makaronów i zastąpić je makaronami z innych zbóż.
Założenia:
Założenia:
- aktualnie jem makaron 2-3 razy w tygodniu - dość często niestety pszenny (w zupach lub jako dodatek do obiadu, w sałatkach), czasem kukurydziany, orkiszowy i inne.
- nie jestem smakoszem makaronu, tak więc nie ma dla mnie dużego znaczenia, jaki jem rodzaj makaronu
- łatwo mogę zmienić makaron na inny, a dania pozostaną w zasadzie takie same, nie muszę modyfikować całego przepisu i tracić czasu na gotowanie skomplikowanych dań
- makarony z innych zbóż są powszechnie dostępne i nie są drogie - bez problemu można kupić makarony kukurydziane, gryczane, ryżowe. Są też dostępne makarony orkiszowe, ale ze względu na to, że to właściwie też jest pszenica, to je także będę ograniczać
- rezygnując z pszennego makaronu zjem ok. 200g pszenicy tygodniowo mniej.
Makarony bez pszenicy:
- makarony kukurydziane - dostępne w większości marketów i dyskontów, niedrogie, warto zwracać uwagę żeby były oznaczone jako "bez gmo"
- makaron orkiszowy z amarantusem - orkisz to pierwotna odmiana pszenicy, która ma znacznie lepszy "PR" niż pszenica
- makaron gryczany - mój typ, gryczane makarony są bardzo zdrowe, tylko mają dość intensywny smak
- makaron ryżowo-kukurydziany - łagodny w smaku, delikatny
- makaron z czerwonym ryżem - bardzo fajnie wygląda, jeszcze nie próbowałam, ale zamierzam spróbować :)
Mój sposób to pieczenie chleba żytniego na zakwasie. Przy okazji robię zawsze dla innych osób - rodziny czy znajomych z pracy. Dzięki temu mam motywację, żeby piec regularnie. A przy okazji pozbyłam się problemów jelitowych.
OdpowiedzUsuńMichalina
Bardzo fajny wpis i muszę przyznać że zainspirował mnie :)
OdpowiedzUsuń200g pszenicy to całkiem sporo. Ciekawe ile mi wyjdzie kiedy zacznę liczyć :d
OdpowiedzUsuń